dalej z konsoli na serial kontynuujemy grzybobranie, które tak pięknie się rozwinęło w pierwszym sezonie, jednak ta grzybnia, czyli sezon drugi jest pochyła, emocje opadają, a tendencja jest spadkowa, gdzieś zapodziało się tempo, napięcie, bo pół sezonu grają na gitarach i gadają o miłości, Joel znika, choć niby się pojawia, a Bella bez niego zupełnie traci impet, traci wyrazistość, staje się irytująca, wręcz antypatyczna, nie pomaga druga laska, bo ich wątek pachnie mocno telenowelą, choć obydwie walczą z oddziałem zakapiorów i przy okazji uciekają przed stadem grzybów, to ta gonitwa pozbawiona jest wyrazistych akcentów, odpowiedniej dramaturgii, aż się ma ochotę kibicować bardziej grzybowi, niż im, przedziwna mieszanka komedii romantycznej z filmem survivalowym, no i finał absolutnie nie satysfakcjonuje, widać, że napisany naprędce, myślisz, że czeka na ciebie odcinek ósmy, a tu nie, kończymy na siódemce, a marzący o konkretnej rozwałce w swoich mokrych snach mogą zapomnieć, średnie te grzybki, zjadliwe, ale średnie, zobaczymy jak będą smakowały w trzecim sezonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz