tytuł mówi za siebie, tytuł mówi wszystko, metodyczne,
dokumentalne wręcz, szczegółowo dopracowane i przez to wstrząsające obrazy
uśmiercania człowieka, zbrodnia i wyrok, wina i kara, morderstwo i osąd,
dosłownie, realistycznie, bez upiększeń, bez patosu, bez sensacji, jest tak i
jest tak, fakt i fakt, bestialski mord i zabójstwo człowieka w majestacie
prawa, Kieślowski szarpie za nerwy i zadaje pytania o słuszność kary śmierci, o
naturę człowieka, o moralność, choć nie stawia żadnego komentarza, nie opowiada
się po żadnej ze stron, to czuć że pojawia się pewnego rodzaju paradoks
moralności, który mistrzowsko manipuluje emocjami widzów, obiektywnie, a jednak
Kieślowski zrównuje karę wykonaną na młodym mordercy z zabójstwem przez niego
dokonanym, kara śmierci niby jako odstraszacz, choć, jak pada jedna z kwestii w
filmie, „od czasów Kaina, żadna kara nie poprawiła i nie odstraszyła świata od
popełniania przestępstw”, „Krótki film o zabijaniu” nie jest zatem przeciwko karze
śmierci, nie jest postulatem o jej zniesienie, jest filmem przeciwko zabijaniu,
wszystko w genialnej oprawie operatorskiej Sławomira Idziaka, celowo zbrudzonej,
zszarzałej, potęgującej wrażenie bezsensu, zagubienia i bezradności życia
młodego mordercy, rzecz mocna, surowa, porażająca

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz