RANDKA W CIEMNO reż. Wojciech Wójcik / 2010

jest kolorowo, tekturowo i niefajnie, czyli witaj widzu w komedii romantico rodem znad Wisełki, oboje pracują w pubie (nie w barze), ona patrzy na niego, on odwzajemnia spojrzenie, zaczynają się śmiać, w tle hity z satelity i Morze Śródziemne, Londyn, wielki świat – po prostu… , typowy pollywood, reklamujemy przy okazji wszystko co się nawinie, każdy towar, każdy artykuł wciskany przez producenta filmu, to żadna historia, to banał reklamowy, może to jest jakiś spisek utkany przez polskich twórców, żeby zarżnąć ten gatunek filmowy i nie pozwolić mu rozbłysnąć należytym światłem, toporne przedstawianie świata w tych filmach, bohaterowie jakby wyjęci z katalogu tkanin, pralin i mebelków, zero dowcipu, lekkości, siermiężne dialogi, nierealna rzeczywistość i samopas aktorski, Kasia Maciąg z jednej strony pozytywna, z nieopatrzoną buzią, a z drugiej za mdła, niemrawa, ‘recytatorska’ na główną rolę, Lesław Żurek nie zawodzi i kolejny raz udowadnia, że w graniu bezbarwnym i nijakim jest bezkonkurencyjny, Anna Dereszowska tradycyjnie wulgarna, koszarowa, nadużywająco kurwująca na prawo i lewo – kurwa ja pierdolę, ja pierdolę kurwa, bluzgi, bluzgi i ściągamy bluzki, jej absztyfikant, amant nad amanty o facjacie Borysa Szyca to już wyłącznie żal, to głęboka żałoba, dramat goni tragedię wrzeszcząc: porażka!, bzdura, rura i kolejna kpina z widza pt.: a idź sobie w piguły frajerze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz