WODZIREJ reż. Feliks Falk / 1978

petarda kina moralnego niepokoju, pięknie przedstawiony krajobraz głębokiego PRL-u, bez martyrologii i upiększenia, układy, szwindle, nepotyzm, chamstwo i cynizm – realia nie tylko tamtych czasów, bo rzecz aktualna do dziś, właściwie ponadczasowa, sieć układów i znajomych, list polecający w zamian za przysługę, niesprawiedliwe, a jednak prawdziwe, światek tzw. kultury, ludzi estrady, piosenki, ale z tą kulturą niewiele mający wspólnego, pozbawiony godności, obślizgła szuja, menda, kłamca, samolub i karierowicz – ordynarnie idealny Stuhr grający po trosze siebie w otoczeniu plejady polskich gwiazd ekranu i estrady, wiedzący, że metody, którymi podąża są nieuczciwe, że cena zapewne będzie wysoka, ale czy coś się zmieniło?, czy wyścig szczurów nie rozkręca się nadal?, iluż takich ‘wodzirei’ bawi nas i siebie przede wszystkim, po trupach, by tylko osiągnąć zawodowy sukces, cel uświęca środki, skurwić się dla sukcesu, a honor odkładamy na czasy następne, obowiązkowa lekcja historii, etyki i moralności z dialogami – wbrew temu co głosił inż. Mamoń – doskonałymi, jazda bez hamulców i wciąż w głowie niezapomniana Sława Kwaśniewska jako kadrowa Mela i niezwykle gorzkie ‘picie cytrynówki’ 

2 komentarze:

  1. Jak napisał Kałużyński brakło tylko, żeby Danielak posunął się do morderstwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że ten blog nie wnosi nic nowego do recenzji czy opisów filmów. Ja wiem, że to dla siebie, bo internet daje taką możliwość, ale... nie szkoda na to czasu? Piszę tak, bo szukam w internecie czegoś, co da mi taką informację o filmie, jakiej nie daje mi żaden serwis czy strona. Wszędzie jest krótki opis filmu i recenzja, bez kontekstu (historyczne, politycznego, społecznego, obyczajowego). Ot, kilka słów od kogoś, kto go obejrzał. Recenzja jest ok dla filmów nowych, których jeszcze nikt lub mało kto widział, albo dla filmów mało znanych, z krajów byłego bloku wschodniego, albo z innych kontynentów. Oczy już bolą od czytania kolejnej recenzji "Ojca chrzestnego" czy "Terminatora". Jakby jeszcze analizować filmy jednego aktora lub reżysera, obracać się w pewnym okresie historycznym (np. recenzować tylko filmy opowiadające o II wojnie światowej) lub też w pewnej estetyce (np. polska szkoła filmowa, film noir), to ok, jest jakieś podejście. A tak co? Przecież nie obejrzysz wszystkich filmów na świecie. A i tak mało kogo to będzie interesować. Szukam dalej oryginalnej drogi opisów filmów...

    OdpowiedzUsuń