TOM reż. Xavier Dolan / 2013

dorośleje Xavier bez dwóch zdań, to już nie jest kino stricte queerowe czy w koncepcji glamour, to zdecydowanie dojrzałe, przemyślane, zniuansowane, prawdziwe przepoczwarzenie w reżysera, w wizjonera i nie ma co się bać i należy nazywać rzeczy po imieniu – w artystę, w wyjątkowego opowiadacza filmowych historii, jak pisał Anatol France w „Zbrodni Sylwestra Bonnard” ‘wszystkie zmiany, nawet najbardziej upragnione, odznaczają się melancholią, bo to, co porzucamy, jest cząstką nas samych, trzeba dla jednego życia umrzeć, aby do innego wstąpić’, Dolan porzucił tamten świat i nie tracąc nic ze swej melancholicznej i erotycznej mgiełki skręcił w zdecydowanie mroczniejsze klimaty, nawet lekko thrillerowskie klimaty, ale precyzyjnie i konsekwentnie prowadzone, kompletna, wzajemnie się uzupełniająca, wyważona i wysublimowana konstrukcja, ale równie niejednoznaczna, podszyta ładunkiem tajemnicy, przez co otwarta i pozostawiająca pole na liczne interpretacje, desperackie poszukiwanie akceptacji, ale też wyśmiewanie rodzinnej obłudy, satyra na hipsterskie życie, na hipsterskie zachłyśnięcie nieskażoną naturą, ale też prowincjonalna gra pozorów, gra kłamstw i ciągły terror o podłożu erotycznym, psychiczna i fizyczna dominacja podszyta masochizmem, a również nieoczywista i może niedokończona zamiana ról z ofiary i niewolnika w pana sytuacji, tłumione emocje i imitowana rzeczywistość, ale to już jest wszystko tak naprawdę w oku patrzącego, to on decyduje co jest rzeczywiste, co się dzieje naprawdę, a co by się wydarzyć mogło, niejednoznaczne i mocno urzekające, no i ten początek przywołujący pierwsze kadry kubrickowskiego „Lśnienia”, hmmm…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz