dorośleje Xavier bez dwóch zdań, to już nie jest kino stricte
queerowe czy w koncepcji glamour, to zdecydowanie dojrzałe, przemyślane, zniuansowane,
prawdziwe przepoczwarzenie w reżysera, w wizjonera i nie ma co się bać i należy
nazywać rzeczy po imieniu – w artystę, w wyjątkowego opowiadacza filmowych
historii, jak pisał Anatol France w „Zbrodni Sylwestra Bonnard” ‘wszystkie
zmiany, nawet najbardziej upragnione, odznaczają się melancholią, bo to, co
porzucamy, jest cząstką nas samych, trzeba dla jednego życia umrzeć, aby
do innego wstąpić’, Dolan porzucił tamten świat i nie tracąc nic ze swej
melancholicznej i erotycznej mgiełki skręcił w zdecydowanie mroczniejsze klimaty,
nawet lekko thrillerowskie klimaty, ale precyzyjnie i konsekwentnie prowadzone,
kompletna, wzajemnie się uzupełniająca, wyważona i wysublimowana konstrukcja,
ale równie niejednoznaczna, podszyta ładunkiem tajemnicy, przez co otwarta i
pozostawiająca pole na liczne interpretacje, desperackie poszukiwanie
akceptacji, ale też wyśmiewanie rodzinnej obłudy, satyra na hipsterskie życie,
na hipsterskie zachłyśnięcie nieskażoną naturą, ale też prowincjonalna gra
pozorów, gra kłamstw i ciągły terror o podłożu erotycznym, psychiczna i
fizyczna dominacja podszyta masochizmem, a również nieoczywista i może niedokończona
zamiana ról z ofiary i niewolnika w pana sytuacji, tłumione emocje i imitowana
rzeczywistość, ale to już jest wszystko tak naprawdę w oku patrzącego, to on
decyduje co jest rzeczywiste, co się dzieje naprawdę, a co by się wydarzyć
mogło, niejednoznaczne i mocno urzekające, no i ten początek przywołujący
pierwsze kadry kubrickowskiego „Lśnienia”, hmmm…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz