BILET NA KSIĘŻYC reż. Jacek Bromski / 2013

‘polskie drogi’ lekko i na wesoło, niestety na tyle wesoło, że niezwykle sympatyczny i właściwie obyczajowy, choć mocno podkoloryzowany film drogi zamienił się, ni z gruszki ni z pietruszki, w Jamesa Bonda, młody chłopak kradnie UBekowi pistolet, uprowadza samolot do Berlina i z sentymentalnej i pełnej wdzięku opowiastki o ‘latach minionych’ dostajemy naciąganą sensację i to raczej mało mającą wspólnego z realiami PRL-u, można się czepiać jeszcze gadek młodzieży na zabitej dechami wsi o lotach w kosmos, o dzieciach kwiatach czy marihuanie, o tym, że dziewczyny z gastronomika znają zarządzenia I sekretarza, że muza jest mocno podlansowana pod widza współczesnego, że tłumaczka z mocno napompowanymi ustami po botoksie jest żywcem wyjęta jakby z innej galaktyki i brak właściwie wszędzie flag czerwonych, a to przecież święto 22 lipca, jednak  perypetie dwóch braci ogląda się z przyjemnością, ‘Podróż za jeden uśmiech’ ciut doroślej, bo to braterska odwózka młodszego brachola do woja, po drodze jakiś jeszcze dancing, woda z sokiem z syfonu, sytuacje w PKP – płać konduktorowi połowę i też ten nieszczęsny LOT – Landet ooch Tempelhof, pojawia się też Ania Przybylska w swej ostatniej roli ze swoim bardzo do niej podobnym synkiem, ładne zdjęcia i sielski klimat, film lekki i przyjemny, ale też z ciężkimi i kompletnie niepotrzebnymi, nieudanymi momentami dziejącymi się w alternatywnej rzeczywistości, w PRL-u czysto filmowym, zbyt cukierkowym, designerskim, przejaskrawionym, a nie realnym, trochę taki bilet donikąd, trochę bilet w jedną stronę, ale w dobie polskiego komediowego szitu to jednak istna perełka w klozecie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz