disneyowska dziunia Zac Efron próbuje zerwać z wizerunkiem
słodkiego ulepka, napina mięśnie, mruży oczy, w obcisłych podkoszulkach
odpowiednio się poci i tak właśnie przekonuje widza do swych aktorskich możliwości,
jest zarost na twarzy, jest biceps, jest dramat, w ckliwej i banalnej
opowiastce o żołnierzu, którego ratuje znalezione zdjęcie i który po powrocie z
wojennej zawieruchy postanawia podziękować kobiecie z fotografii, kapiemy się
dość zamaszyście w harlquinowskim dramacie po same uszy, żołnierzyk jest
niestety wyłącznie bez skazy najmniejszej, dobry do szpiku kości, wierny i
lojalny jak niejedna nielojalna Jola, silny, męski, opiekuńczy, dobry,
wrażliwy, odważny, potrafi grać na pianinie, recytować wiersze, grać w szachy,
latać balonem, lepić pierogi, szydełkować, naprawić stary traktor, wyremontować
mieszkanie, uffffff – no zesrać się można, oczywiście zakochuje się prawej i
oddanej dziewczynie ze zdjęcia, ona w nim, a żeby nie było tak pierdząco słodko
konkuruje tylko i wyłącznie ze złym eksem dziewczyny, on wraca z wojny, ona jest
po rozwodzie, były mąż ciągle ją chce, on da mu wpierdul i zostanie najlepszym
przyjacielem jej synka, jest widokówkowo, pocztówkowo, tragedia w amerykańskim
stylu dla właściwie amerykańskiego nastolatka, czy może być jeszcze gorzej? otóż
może, bo pincuś-glancuś z niebieskimi oczętami jest gwiazdą numer jeden owej
brazyliany, więc kamera się kręci przede wszystkim wokół niego, przecież trzeba
udowodnić światu, że się wydoroślało, tak więc twardziel Zac złota rączka,
żołnierz Marines i świetny muzyk znający filozofów w jednym, robi co tylko może
i prezentuje poważną grę, a gra oszczędnie, tak oszczędnie, że właściwie ciężko
dopatrzeć się jakiejkolwiek gry, przechadza się przed kamerą, stoi wyprostowany
i napięty jak polski kox po treningu klaty, z dość dziwną – ni to groźną, ni to
znudzoną miną odgrywa odważnego wojaka z Iraku, słodkie i współczujące zrywanie
z wizerunkiem lalusia z High School Musical
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz