ukochane przez Quentina filmy gorszej kategorii i święcąca
największe triumfy w latach 70. i 80.stylistyka blaxploitation, czyli czarne
kino dla czarnych, to finezyjne oczko w tarantinowskiej główce, facet potrafi
przywrócić świeżość i nadać nowe znaczenie wyśmiewanym trendom, stylom, potrafi
przywrócić do łask i podarować drugą młodość rzeczom ogólnie z przyczepioną etykietką
‘gorszy, niepełnosprawny, klasa B’, „Jackie” to nietypowy, ale solidny,
zapętlony czarny kryminał z domieszką akcentów komediowych, gdzie w żadnym
innym filmie Quentina słówka ‘czarnuch, skurwiel, pizdencja’ i wiele innych nie
brzmiały tak słodko, nie pierwszej letniości i młodości czarnoskóra stewardesa z
cwaniackim wyrazem twarzy wplątuje się w niezłe tarapatki i po wielu perturbacjach
wyprowadzając wszystkich w amerykańskie pole, wychodzi na swoje, choć to nie
jej słowa ‘to sprawa z cyklu: albo on, albo ja – i zapamiętaj sobie, że to kurwa
nigdy nie będę ja’, driny, jaranie, lewe interesy, wymiana szmalu i kto kogo
chce wykiwać, nigdy nie wiadomo co się stanie i oczywiście obowiązkowa próba
wytrzymałości widza na to niekończące się, cudowne pierdolenie bohaterów o
wszystkim i o niczym, zapomniana Pam Grier i jej wjazd na taśmę filmową tudzież
lotniskową i kosmiczne dźwięki ‘Across 10th Street’ Bobby Womacka, zamulony kompletny
patałach De Niro z tępą bezmyślnością malującą się na jego twarzy palący bongo,
stópki puszczalskiej Bridget Fondy oglądającej swego tatkę Petera w telewizji i
jej rozkoszna likwidacja na parkingu, cwaniacka i niedoceniona perła w koronie
filmów Tarantino, niesłusznie uznawana za jego najgorszy film, to przecież pyszna,
inteligentna i zdecydowanie za krótka(!!!) jazda i to nie tylko w bagażniku, do
tego jakże amerykańska do bólu, śmieszna i rozbrajająca, bezapelacyjnie prima
sort, ciekawe czy pojechał za nią na lotnisko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz