myślę, że z tego aktorskiego pojedynku Pacino/Penn zdecydowanie Sean wychodzi na prowadzenie, Al w ciemnych okularach, skórzanej kurtce, ze specyficznym akcentem oraz ze swoim szacunkiem i obyciem w świecie jest ok, ale jednak rola Davida Kleinfelda – podłej adwokaciny, obrzydliwej kreatury uzależnionej od koki, która upadła na moralne dno to majstersztyk Seana, całkowita fizyczna przemiana, facet mocno łysiejący z konkretnymi już pasami startowymi na głowie, ale mający koniecznie kręcone włosy(! czyżby „mokra włoszka”), wiecznie naćpany, wkurwiający i obleśny, gościu kompletnie nie do rozpoznania i nie tylko fizycznie, ale to też zupełnie inna odsłona możliwości Seana, ten loczkowaty Penn zakasował wszystkich i skradł na pewno Alowi film, obślizgły typ, aż chce się chefnąć – no czysta ambrozja albo jak kto woli – rasowa kanalia czyli jednym słowem super kolo, ja jestem Pennem zachwycony, ale całą tą gangsterką już dużo mniej, choć ostatnia scena „uciekająca” na dworcu, w pociągu, na schodach robi wrażenie mocne, to „Chłopcy z ferajny” to jednak nie są…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz