mnie ani ta zazdrość, ani niby namiętność, ani zdrady głównej femme fatale, trochę sztucznawej Krzyżewskiej w tej roli i ani też medycyna, operacje i smród eteru jakoś nie porwały, ujęła mnie za to atmosfera, klimat górskiego uzdrowiska lat trzydziestych, ta senność przedwojennego miasteczka, czuć wyraźną nostalgię za tamtymi przedwojennymi latami, Krynica, w której rozgrywa się akcja filmu, posiada niezwykły, magiczny wręcz nastrój, z lekkimi odwoływaniami do fantastyki, trochę horroru, do ekspresjonizmu, jest pięknie sfotografowana i wystylizowana na przedwojenne, urocze, ale też pełne tajemnicy miejsce, maleńkie uliczki, stare domy, stare latarnie, przedmioty, wnętrza, a przede wszystkim wiejący nieustannie od gór szaleńczy wiatr, potęgujący atmosferę zagrożenia, odgrywają dla mnie zdecydowanie rolę pierwszoplanową, to niby adaptacja prozy Michała Choromańskiego z 1932 roku, ale bardziej to luźna interpretacja Majewskiego niż wierne odtworzenie, wiem, bo mi mama mówiła, która swego czasu rozczytywała się w tej popularnej powieści namiętnie, całość dopełnia przeszywająca skórę muza Wojciecha Kilara, choć również napisany w stylu dawnym kawałek „Ty, tylko ty…” z tekstem Leszka Długosza i muzyką Andrzeja Zaryckiego śpiewany przez Wodeckiego, stylowy i elegancki, ładnie daje radę, kino z klimatem i z tajemnicą, bardziej stylizowane, udawane, ale co tam, „Powrócisz jak za dawnych lat”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz