PITBULL. OSTATNI PIES reż. Władysław Pasikowski / 2018

witamy w psiarni, poharatane, wiecznie skacowane, czasem i skurwione psiaki próbują ostatni raz żołądkową gorzką i jako ściągnięte z emerytury modelowe wykurwieńcze psy mają do załatwienia ostatnią misję, to zadanie Dodą się nazywa, bo w akcję wkracza blondwłosa wulgara będąca najważniejszą postacią ostatniego odcinka, wciśnięta reżyserowi na siłę, bo tu układy poza filmowe rządzą, lśni swoją gwiazdą remizowej dziumgdzi, żeby jakoś ją ustawić i w miarę ‘filmowo’ pokazać, sceny i spora część scenariusza pisane były ewidentnie pod nią, pod jej jarmarczny temperament, niby to powrót do starego dobrego Pitbulla, ale ogólnie ma się wrażenie, że to nadal kino osnute vegańską, czyt. wieśniacko-efekciarską aurą, niby jest struktura filmu należycie ustawiona, przyczynowo-skutkowe sceny rozwijają się w kierunku odpowiednim, jak tu u Pasika faceci to szlachetne skurwysyny, a kobitki to właściwie same kurwy, czyli standard, ale czy to jest rasowe, nieprzewidywalne, rozsadzające od napięcia, owiane mgiełką tajemnicy kino sensacyjne przez duże S?, pierwszy Pitbull miał świetny, można powiedzieć trochę mroczny klimat, był ciężkim filmem, ten zaś to takie trochę wesołe, rozrywkowe komediowanie, nadal dostajemy sceny-skecze, często i gęsto pozbawione dynamiki, zaś sam wątek dodowej atrakcji to odrębny cekinowy, celebrycki odpust, filmowe disco-polo, dziewczyna nie gra, ona jest raczej sobą i niby to wystarcza, ale jej image jest tak mocny, że nie da się oddzielić od filmu, nawet przez moment nie czuć, że mamy do czynienia z filmową postacią, od początku do końca to nasza wiejska, siermiężna, sztuczna Doda, mocno ambiwalentne odczucia, jest lepiej niż u Vegi i jego ostatnich porno wyczynach, ale czy to jest dobre polskie kino sensacyjne ja się pytam?, czy ten pies, ostatni pies, znów wściekle gryzie?, są kły, są pazury, jest futro, ale to bardziej Filemon, ostatni kocur, jednak zamiast ostro warknąć – pomiauczmy… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz