witamy w kabaretowym świecie policjantów i bandziorów spod
znaku Vegi, leci kabarecik, bo ten kabareton to szybki skok na kasę głęboką,
drugi odcinek w ciągu roku, żeby zarobić jeszcze więcej, kasa się może zgadza,
bo reklama i zapotrzebowanie robią swoje, ale bez owijania w bibułkę – toż to filmowe
nieporozumienie roku, policyjny dramat o kobiecym zacięciu okazał się
rozryweczką jarmarczną dla gawiedzi średnio wymagającej, sensacja z podkreśloną
rolą kobiet – walecznych, niezależnych, odważnych i silnych okazała się komedią
dresiarską, rządzi chaos i decyduje o wszystkim, zlepek dziwnych scenek
kuriozalnie ze sobą połączonych bez większych związków przyczynowo-skutkowych,
postaci kosmiczne, dziwne i z planety nie tej, Majami jako główny bohater
właściwie zabijany przez chaos scenariusza, sypiący czerstwymi do bólu
sucharami staje się tylko tekturowy, jego wróg i bandzior największy to diaboliczny
cukrzyk, naćpany gość infantylnie bełkoczący Schopenhauera, zakochany w …pytonie
i totalnie odklejony od rzeczywistości, męczy również Marcinek Opałka jako megadebil
do kwadratu chcący przelecieć gniazdko elektryczne czy jadący na autopilocie
Grabowski, panowie rozczarowują, lepiej jest z dziewczynami, Alicja pięknie się
przeprasza z polskim kinem i chyba pokazuje wreszcie na co ją stać, obok niej
świetna Kulig, niezła Cielecka, Dereszowska bez stanika i trochę chyba już znudzona
Ostaszewska, postaci ciut lepiej napisane, ale to nadal komiks, tektura,
przerysowanie, gryps, za dużo dresiarskich żartów, za mało suspensu, tandeta w
błyszczącym dresie, tak sucha, że aż trzeszczało, po mroku, brutalności,
szorstkości zostało tylko pajacowanie, z legendarnego tytułu Vega robi
karykaturę, czekamy na ‘Pitbull: Niebezpieczne psy szczekają na podwórkach’
albo ‘Pitbull: Gimbandziory’ czy może ’Pitbull: Rycerze Ortalionu’

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz