NOWY POCZĄTEK reż. Denis Villeneuve / 2016

metaforyczny, kameralny science fiction, gdzie nie uświadczysz podświetlanych mieczy, błyszczących talerzy kosmicznych, walk pozaplanetarnych czy innych efektów oślepiających oko i wywołujących wizualny wstrząs na widzu, tu stawiamy na metaforę, na zjawiska pozazmysłowe, pozawerbalne, gdzie dominują dreszcze, gdzie napięcie wrasta, gdzie groza i pomyślunek idą całkiem zgrabnie ze sobą w parze, złożona i nieoczywista próba kreacji istot z innego świata, względność czasu, płynność czasu, zdarzenia i sytuacje, których ludzki umysł nie potrafi objąć intelektualnie, można tego nie kupić, a można uwierzyć i dać się ponieść historii o kosmitach, którzy nie chcą nas Ziemian zniszczyć, nieco filozoficzne podejście do sprawy, może zalatujące taniością mistrza słowa Paulo Coelho o tym, że jak nie będziemy ze sobą rozmawiać, współpracować, działać razem to daleko nie zajedziemy, poprzez  zjednoczenie, połączenie otrzymujemy dar i tu trochę łopatologia amerykańska się kłania, ale też inna sprawa mówiąca o wpływie używanego języka na sposób myślenia, świadomość że człowiek nie radzi sobie w korzystaniu z języka pojęć, który dla siebie stworzył, w komunikacji międzyludzkiej okazuje się często zawodny i tu ‘kosmiczne ośmiorniczki’ znajdują język właściwy, tak naprawdę ten jedyny, który okazuje się trafiać w sedno ludzkiego doświadczenia, przez co umożliwia osiągnięcie porozumienia, komunikat oparty na logice nie jest w stanie zmienić czyjejś decyzji, ale już komunikat inaczej zakodowany jak najbardziej może, klimatyczna melancholia i refleksja doskonale opisują spotkanie człowieka z bardziej rozwiniętą cywilizacją, na tle której okazujemy się małpkami wyrywającymi sobie pistolety na wodę, czuć po trosze dyskretnie Lema, Kubricka, klimat „Łowcy androidów”, bez kiczu, bez dosłowności, bez natrętnej inwazji obcych czy innych „Star Warsów”, no i jeszcze ta Amy jako tłumaczka kosmitów…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz