ekranizacja powieści Elizy Orzeszkowej, ale też ekranizacja
szkolnej lektury, sentymenty się odzywają i Janusz Zakrzeński w roli Benedykta
Korczyńskiego ze swoim ‘to, tamto, ten, tego, ten’, który mistrzowsko włożył w
usta Benedykta rytmiczny pięciozgłoskowiec – niby nic, a jakie genialne, zresztą
tam drugi plan był naprawdę wyborny i na pewno dużo lepszy od pierwszoplanowej
młodej pary, Marta Lipińska rozczarowana życiem cudownie czuła nadchodzący
globus, Maria Nowotarska siarczyście karciła syna bawidamka, Ewa Decówna jako
prototyp pierwszej menadżerki i opiekunki swojej globusowej pani czy Bożena
Rogalska kaszląca, energiczna ciotka, wierna, oddana, a w rolę Niemna wcielił
się niezawodny, plastyczny i malarski Bug, wspaniale sfotografowana przez
Tomasza Tarasina nadniemeńska przyroda, zresztą wykorzystanie naturalnego
światła tworzyło niezwykły klimat, a tła dopieszczone muzyką Andrzeja
Kurylewicza, zaściankowo-harlequinowski i oczywiście wyidealizowany i oderwany
od rzeczywistości obrazek sentymentalny w pełni rozwinięty, zresztą tęsknota do
tradycji, ziemiańskiej kultury, obyczajów i piękna czasów w filmach czy
serialach z okresu PRLowskiej filmografii sprawiła, że miło się wróciło do
tamtej krainy, …a kto tam przyjdzie albo przyjedzie…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz