BAL KAPITAŃSKI reż. George Schaefer / 1974

klasyczne opowiadanie filmu w filmie, Richard Chamberlain jako F. Scott Fitzgerald przechodzi kolejny etap swojego małżeństwa i uciekając przed stagnacją, rutyną, przyzwyczajeniem i małżeńską rzeczywistością pisze opowiadanie „Ostatnie ślicznotki”, historyjka o rozpuszczonej, flirtującej, lekko puszczalskiej pannie z dobrego domu (tu młodziutka, piękna, wielkooka Susan Sarandon rozpuszcza czar młodocianej lali), która odrzuciwszy wszystkich absztyfikantów zostaje na końcu sama, to po trosze historia jego współżycia z własną żoną, z jego opisu wyłania się obraz burzliwego romansu, osadzonego w fascynujących realiach Ameryki początku ubiegłego stulecia, a więc niezapomnianej epoce światowych przemian, jazzu i wielkich namiętności, coś z „Wielkiego Gatsby’ego”?, jak najbardziej, bo ta jego najsłynniejsza powieść jak i inne rzeczy, które wyszły spod jego pióra są ucieczką od jego wiecznych rozczarowań i kryzysów: alkoholowych, ambicjonalnych, ale też przepisywaniem życia, które nie jest podane na literackie zaklęcia, ostatnie zdanie jego żony ładnie puentuje ten stan rzeczy: „Niezależnie o kim zaczynasz pisać, okazuje się, że piszesz o nas, pewnie myślisz, że jeśli często będziesz powtarzał tę historię, któregoś dnia skończy się ona szczęśliwie”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz