NIEMORALNA PROPOZYCJA reż. Adrian Lyne / 1993


kultowy harlekin wśród członkiń koła gospodyń wiejskich, opływająca nachalnym, romansidłowym melodramatyzmem historyjka o kobiecie z gospodarskim zacięciem, która postanawia zasilić domowy budżet, więc idzie w konkretne tango z bogatym fajfusem za okrąglutki milionik bagsów, smaczkiem ma być to, że babeczka jest zamężna i razem ze swoim chłopem decydują się na owy interesik, niby jedna noc, niby tylko małe „rżniątko”, ale później następuje cała lawina wyrzutów sumienia, typu zjadłam loda i się boję, że przytyję, co każdy idealny widz telewizji TRWAM czy słuchacz radia z Torunia zrozumie migusiem, katastrofka jak na Titaniku następuje obowiązkowo i chłop z babą się rozchodzą, stary ruchacz przyjmuje pod swe skrzydła rozpostarte jak u gołębicy <Kami J> zagubioną interesantkę, ale jak się okazuje, że kobitka po raz czterdziesty trzeci ma znowu wilgotne łoczęta to rozumie, że tylko ze swym pierwszym dojdzie do ładu i składu, zostawia starego dziada pół impotenta i wsiada zagubiona do PKS-u i w te pędy rusza na molo, na którym jakby nigdy nic siedzi sobie zwyczajnie jej mężuleczek i chwytają się za ręce, i se przebaczają, i se mówią, że się kochają, i grochy po policzkach im spływają i z tego wszystkiego ja tez beczę i też się wczuwam siarczyście w ten zły , okrutny los zagubionych kochanków… łooo Matko Bosko elektryczno ratuj i prowadź nas na ścieżki mniej zawiłe, mniej pokrętne, ino do raju prosto i wyraźnie, choć patolą trochu zawiało to ja chyba dobrze odebrałem tę przypowieść…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz