sprośne, przaśne, wulgarne, głupkowate, infantylne, kiczowate – idealne dla mnie, Kaśkę W. w roli rudego kurwiszona zabieram do domu i niech mi strzela codziennie np.: taki monolożek „stringi, body, bardotki, podwiązki, rajstopy bez kroku - sprzedaję sexy bieliznę znudzonym, opalonym kurom domowym, które wstrzykują sobie w wargi tłuszcz z pośladków, wiedz co całujesz, tuląc się do czyjejś dupy, dla mnie to lepsze od dymańska, tylko ciałko tłustsze, mężom to nie przeszkadza, kupują wielkie domy, obrazy, chodzą do opery, wzbogacają monarchię, a ich żonki wypinają do mnie tyłki >nie wyglądam za grubo?, widać cellulitis? < im trzeba porządnego rżnięcia, mogą kupować nowe majtki, ale i tak je zaplamią, choćbyś szorował – plama zostanie, jesteś szalenie sexy, choć nie od razu to dostrzegłam, kiedyś zobaczyłam cię bez koszuli z brzuchem na wierzchu, prawdziwy facet – pomyślałam, taki zabierze mnie na piwo, jesteś dla mnie za stary, ale co tam, żyje się tylko raz, dożyję do siedemdziesięciu pięciu lat, jeśli autobus mnie nie rozjedzie, chcę cię całować, obsypać cię wilgotnymi pocałunkami, nie wygadasz się?, powoli, powoli i słoń mrówkę wypierdoli…”, ta cudnie zboczona wiewióra zdecydowanie wybija się tu przed szereg, choć w nim nie byle kto: Gandolfini, Sarandon, Walken, Buscemi, zresztą to nie tylko panna marząca o pukaniu w kakałko „na Marlona” jak uroczo określa owe czynności, ale też dziewczyna mająca pod nieokrzesaną powłoką również uczucia – zjawiskowa scena, kiedy śpiewa zanurzona w wodzie, a jej rude włosy wręcz tańczą i wyglądają jak najpiękniejsze wodorosty, zresztą to śpiewanie mi się tu bardzo podoba, zabawne puszczanie oczka do widza i do wspólnego śpiewania, choć Dresik i Barbi zdecydowanie nie mają tu czego szukać, Torturka i jako reżyser i scenarzysta się całkiem ładnie spisał i fajnego konkretnego skręta "wytorturował", miło się było zaciągnąć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz