dystopijna wizja przyszłości, w której rodzicielstwo jest ściśle kontrolowane, chcesz mieć dziecko - musisz przejść siedmiodniowy proces, siedmiodniową ewaluację, która stanie się twoim największym koszmarem, asesorką i sprawdzaczką czy się nadajesz jest Alicia Vikander i lepiej jej nie wchodzić w drogę, chociaż jest tylko pionkiem wykorzystywanym przez system, to ona decyduje o wszystkim i jej zdanie jest ostatnie, pozbawione efektów specjalnych psychologiczne science fiction zadaje wiele pytań o wpływ dzieciństwa na dorosłość, o partnerstwo, relacje z najbliższymi, o lojalność, władzę i dokąd zmierzamy my, jako społeczeństwo, czy walka o cywilizację ma sens czy może jest już za późno, niby kino sterylne i ascetyczne, a jednak kipiące od emocji, mięsiste, przez co świetnie budujące napięcie, zmyślnie wyreżyserowane, trzyma melodię, tempo, no i jest Alicia, grana przez nią postać do końca trzyma gardę, perwersyjnie nie przestaje udawać, choć przecież momentami granica między pozostawaniem w roli - zabawą w test a jej prawdziwą naturą zaczyna przenikać, tutaj nikt nie wygrywa, wszyscy cierpią, mimo nowego, zdawałoby się, idealnego świata, ale postać Ali jest najbardziej tragiczna, z androidalnego agenta rządowego w naiwną kobietę-dziecko, stając się niestabilnym jądrem historii, zresztą jak niemowlę, które staje się centum cyklonu nowej rodziny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz