ufoludy, stwory i inne potwory, czyli ekranizacja gry
komputerowej, jakieś fantasy/średniowiecze/ninja świat, banalne pierdzenie o
walce dobra ze złem, misiaczek Jason Statham jest farmerem i pracuje na roli z
mieczem u nogi, jak rdzenny Aborygen zabija potworki wyglądające jak orki
rzucając w nie bumerangiem, uwolnić orki lub patrzeć jak szybki koleś wywija
maczetą, kopniaki z piruetem w kokos kopane i czarnoksiężnicy-magicy walczący
mieczami sterowanymi za pomocą umysłu, w tle wyraźnie na planszach namalowane
widoki, czyli średniowieczny matrix dla ubogich informatyków, bzdura kopana z magicznym
festyniarstwem, Ray Liotta, Claire Forlani, Burt Reynolds, Ron Perlman, Leelee
Sobieski umoczeni w królestwie, którego władcą zostanie Statham, no widać od
razu, że wszyscy zaliczali przez dłuższy czas głuchy telefon z propozycjami
ambitniejszych ról, stąd ich obecność na planie, żeby chociaż jeden uśmieszek,
jakieś mrugnięcie czy wesolutka rozwałka pokazująca, że to tylko prześmiewcza
rozryweczka bez ambicji, że to pastisz i jajo z komputerowej durnoty, Uwe Boll
kolejny raz nie zawiódł, dostał Złotą Malinę dla najgorszego reżysera roku i
cudownie spartolił kolejny swój film

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz