UCIEKAJĄCY POCIĄG reż. Andriej Konczałowski / 1985

‘Bestia najgorsza zna nieco litości, lecz ja jej nie znam, więc nie jestem bestią’ Wiliam Szekspir ‘Ryszard III’, tym cytatem kończy się film o mordercy chyba bardziej ludzkim od swego strażnika, niesamowici Jon Voight i Eric Roberts (obaj nominowani do Oscara) uciekają rozgrzaną lokomotywą do wolności, rozpędzają ekran i pędzą poruszając kadry jak w rakietowym kalejdoskopie, truizm, że esencją kina jest ruch tu wybrzmiewa perfekcyjnie, na podstawie scenariusza Akiro Kurosawy Konczałowski pulsującą poetyką maluje arktyczny mróz, w którym gubią się uciekinierzy, by odnaleźć w pędzącej lokomotywie – swoistym potworze ze stali, którego zwykli śmiertelnicy nie potrafią zatrzymać, wyrusza więc za nimi sadystyczny szef więzienia, który poniesie klęskę, bo gubi go szaleńcza nienawiść, bez happy endu, za to z gromem radości i smutku nastąpi wyzwolenie z obsesji wolności, wyzwolenie z własnego mentalnego więzienia, piękna katastrofa kupy żelastwa pędzącej po bezdrożach arktycznej, białej, intensywnej pustki, jak w greckiej tragedii fatum pojawić się musi, a pęd ku wolności przez lodową pustynię lokomotywowym składem jest przesądzony, mistyczne, egzystencjalne, niezapomniane rozpędzenie, jak to wciąga, jak to się ogląda…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz