mocne, rasowe kino z młodym Oldmanem, Harrisem i Pennem, film mało znany, a szkoda bo naprawdę wart obejrzenia, taka zapomniana gangsterska perełka – irlandzki alkoholizm, vendetty, celtyckie krzyże, mafijne układy, depresje, szaleństwo i to wszystko w brudnym, ponurym klimacie Nowego Jorku, Gary, Ed i Sean rządzą pełną gębą, jak na prawdziwych gangsterów przystało kurwują na prawo i lewo i rzeczywiście słowo "fuck" pada z ekranu ponad dwieście razy, co jak na takie ostre, męskie kino wcale nie jest taką oczywistością, jedynie może razić banalna scena finałowa, trochę odstająca od reszty, takie ostatnie tchnienie Rambo, ale całość to wypas pierwsza klasa, kilka muzycznych momentów też zapada w pamięć jak chociażby zawsze niepokojąca, przejmująca i z pazurem Sinead i jej „Drink Before The War” – hmmm można odlecieć…, generalnie film kozak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz